Od jurydyki Tłomackie do Wielkiej Synagogi na Tłomackiem

Paweł Fijałkowski

Podwarszawskie jurydyki
W XVII i XVIII wieku wokół Warszawy powstały liczne jurydyki, czyli prywatne osiedla podlegające wyłącznie władzy ich właścicieli. Zamieszkiwali je chrześcijanie różnych wyznań oraz Żydzi, którzy podobnie jak ewangelicy nie mogli legalnie osiedlać się w stolicy. Począwszy od 1525 roku, na całym Mazowszu obowiązywało
prawo zabraniające wyznawcom protestantyzmu przebywania na jego terenie i krzewienia swej wiary, rygorystycznie przestrzegane przez warszawski magistrat. Od 1527 roku Warszawa miała przywilej de non tolerandis Judaeis, zabraniający Żydom mieszkania, uprawiania handlu i rzemiosła (z wyjątkiem czasu obradowania
sejmów walnych).
Jedną z większych podwarszawskich jurydyk było Leszno (zwane również Nowym Lesznem), założone w 1648 roku przez Bogusława Leszczyńskiego. Rozciągało się ono na południowy zachód od Starego Miasta, zamieszkiwanego zarówno przez katolików, jak i licznych ewangelików. Dzięki przywilejowi lokacyjnemu nadanemu
osiedlu przez Jana Kazimierza w 1654 roku jego mieszkańcy mogli na równych prawach nabywać nieruchomości, prowadzić działalność handlową i rzemieślniczą. Teren jurydyki dzielił na dwie nierówne części wał z lat 20. XVII wieku – czyli z czasów panowania Zygmunta III Wazy – którym otoczono miasto, by chronić
je od epidemii i najazdów.
Początki Tłomackiego
Być może już u schyłku XVII lub w początkach XVIII wieku jurydyka Leszno przeszła w ręce rodu Potockich, co było skutkiem koligacji rodzinnych lub wynikło z zobowiązań finansowych właścicieli. Zdaniem części badaczy nastąpiło to w efekcie małżeństwa zawartego w 1692 roku przez Wiktorię z Leszczyńskich z Józefem Potockim, których potomkowie byli później właścicielami jurydyki. Inni historycy wskazują, że Stanisław Leszczyński, nie mogąc spłacić długów zaciągniętych u Józefa Potockiego, w 1714 roku przekazał mu swój pałac na Lesznie wraz z jurydyką. Wschodnia, mniejsza część Leszna, położona w obrębie wałów zygmuntowskich, znalazła się później w rękach Eustachego Potockiego, który w 1749 roku założył tu odrębną jurydykę. Nadał jej nazwę Tłomackie (Tłumackie, Tłó Paweł Fijałkowski mackie), pochodzącą od miasta Tłumacz w Ukrainie i urzędu starosty tłumackiego, który otrzymał od ojca.
Do nowej jurydyki zaczęli napływać liczni wyznawcy judaizmu. W 1765 roku na Tłomackiem mieszkało 60 rodzin żydowskich, w 1778 roku w „dworku Tłomackim” zarejestrowano 100 rodzin żydowskich, liczących wraz ze służbą 207 osób. Zabudowa jurydyki była wówczas przede wszystkim drewniana i miała chaotyczny
charakter. Od 1779 roku Tłomackie było stopniowo wykupywane przez pochodzącego z Poznania bankiera Karola Szulca (Schultza), który postanowił uporządkować plan przestrzenny i zabudowę. Na jego zlecenie Szymon Bogumił Zug zaprojektował i przeprowadził w latach 80. XVIII wieku przebudowę jurydyki. Wytyczono wówczas ulicę Tłomackie, której środkowa część rozszerzała się w plac z zachowaną do dziś studnią zwaną Grubą Kaśką. Obszar jurydyki otoczono parkanem z dwoma bramami, od zachodu i wschodu.
Pochodzący z Kurlandii podróżnik i pamiętnikarz Joachim Christoph Friedrich Schulz, przebywający w Warszawie w latach 1791–1792, poświęcił jurydyce Tłomackie sporo uwagi. Przede wszystkim opisał eleganckie budynki okalające plac, między innymi hotel Pod Orłem Białym, uważany za najlepszy w Warszawie, a jednocześnie bardzo drogi:
„Tłumackie składa się z obszernego, bardzo porządnie utrzymywanego, dwoma pięknemi studniami przyozdobionego gmachu i dziedzińca opasanego pięcią do sześciu nowszemi, większemi i mniejszemi przybudowaniami […]. W pałacowo wyglądającej budowie, która stoi wprost przychodzącemu od biblioteki Załuskich i ozdobiona jest Orłem Białym, Niemiec imieniem Polz założył hotel i restauracją, odznaczające się obszernością pokojów, położeniem ich wesołem i jasnem, a nawet czystością i porządkiem, ale tylko nie taniością”.
Schulz odnotował również aktywność handlową mieszkających na Tłomackiem i w jego sąsiedztwie starozakonnych:
„Dalej pod Tłómackiem idzie żydowski kwartał; wiadomo, że Żydzi wszelką starzyzną frymarczą, tu zaś w czasie sejmów mają sobie dozwolonem kupczyć nowym towarem w sklepach; część Senatorskiej ulicy jest nimi obsadzona. Tu trzymają szczególniej futra, płótno, bawełniany towar, jedwabie, sukna itd. Sprzedają je
tanio, a sklepy zawsze kupujących pełne”.
Tłomackie sąsiadowało z innymi, znacznie większymi skupiskami ludności żydowskiej, funkcjonującymi na prywatnych gruntach i mającymi status jurydyki. Nieopodal, na Golubskim (Gołubskim, Golipskim), czyli w posiadłości magnackiej położonej u zbiegu ulic Bielańskiej i Senatorskiej, w 1778 roku mieszkało 140 rodzin żydowskich (359 osób). Wielu Żydów osiadło na Kłopockiem, czyli w jurydyce z pałacem Kłopockich, położonej przy ulicy Bielańskiej. Natomiast na Pociejowie, w dawnym pałacu Pociejów i przylegających do niego zabudowaniach, rozciągających się między ulicami Senatorską i Nowosenatorską (dziś Moliera), zarejestrowano wówczas aż 268 rodzin żydowskich, liczących wraz ze służbą 716 osób.
Od 1778 roku Pociejów był własnością Tomasza Adama Uruskiego, który w następnych latach przebudował magnacką siedzibę na mieszkania, magazyny, sklepy i warsztaty rzemieślnicze, kantory bankierów, hotele, szynki oraz garkuchnie. Początkowo lokale mieszkalne i gospodarcze wynajmowali tam zarówno chrześcijanie,
jak i Żydzi, ale z biegiem czasu ci drudzy wyparli pierwszych. Rosła również liczba żydowskich mieszkańców na sąsiednim Marywilu, należącym do zgromadzenia panien kanoniczek. Z biegiem lat w rejonie dzisiejszego placu Teatralnego mieszkała i prowadziła działalność gospodarczą niemal połowa warszawskich Żydów.
W okresie Sejmu Czteroletniego napłynęło do Warszawy wielu nowych osadników żydowskich, co wywołało niezadowolenie chrześcijańskich kupców i rzemieślników mierzących się z coraz silniejszą konkurencją. Niezadowolenie to spowodowało wiosną 1790 roku wybuch antyżydowskich rozruchów, które osiągnęły szczególnie groźne rozmiary 16 maja. Tłum agresywnych mieszczan wdarł się najpierw na Golubskie, bił jego mieszkańców, wybijał okna, wyważał drzwi i rabował mienie. Zamieszki przeniosły się do jurydyki Kłopockie i następnie rozszerzyły na Tłomackie, którego mieszkańcy zorganizowali obronę. Jędrzej Kitowicz w swych Pamiętnikach pisał o napastnikach:
„Zaczęli się dobywać do Tłumackiego, ale Żydzi, zamknąwszy się dobrze i parkan sobą dookoła obwarowawszy, mężnie szturm wytrzymali. Chłopcy [tj. uczniowie rzemieślniczy – P.F.] i przywiązana do nich zgraja, nie wskórawszy tam nic, pędem pobiegli do pałacu Pociejowskiego, gdzie Żydzi, jako nienależący do fortecy
Tłumackiej, a przeto się niczego złego niespodziewający, nie mając żadnej około siebie ostrożności, nagle od owej zgrai opadnięci, pouciekali gdzie mogli”.   (...)


 

© Copyright 2014