Droga do powstania

Tomasz Miłkowski

Matylda Janas-Kowalik opatrzyła swoją książkę o komunistach w ruchu oporu
w getcie warszawskim tytułem ze znakiem zapytania: Jutro wolni? Nic dziwnego.
O wolności w sytuacji osaczenia i przewagi militarnej śmiertelnego wroga trudno było
w getcie nawet marzyć.
Polityka „ostatecznego rozwiązania” realizowana przez hitlerowskie Niemcy, choć
długo ukrywana przed światem i przed Żydami będącymi przedmiotem ludobójczych
akcji, nie dawała nadziei na wolność. Toteż w powstaniu w getcie warszawskim nie chodziło
o wolność, ale o honor.
Wydawać by się mogło, że o powstaniu w getcie wiemy już wszystko – nie brakuje
publikacji na ten temat. A jednak wciąż ta historia ma swoje niezapisane karty, przemilczane,
pomijanie, na nawet wypaczane. Jak ocenia autorka tej monografii:
Pisanie historii jest procesem w zasadzie nieskończonym, wymagającym nieustających
poszukiwań nowych źródeł i nowych perspektyw. Każde kolejne badania
na temat pozornie znany i zbadany mogą przynieść zupełnie nowe informacje,
pomagające nam w pełni zrozumieć historię Zagłady, historię żydowską
i historię Polski jako skomplikowaną siatkę politycznych powiązań, nastrojów
społecznych, aspektów ekonomicznych i w końcu – wpływ pojedynczych osób
na wydarzenia o wielkim znaczeniu.
Słowa te uznać można za credo historyczki, która postępując wedle sformułowanych
przez siebie reguł i oczekiwań, napisała książkę rewidującą dotychczasowe poglądy
o udziale radykalnej lewicy żydowskiej w ruchu oporu w warszawskim getcie oraz
jej wkładzie w przygotowanie i przeprowadzenie powstania.
Rola lewicy, w szczególności komunistycznej, nie była do tej pory należycie
przedstawiana. Raczej umniejszano, niż podkreślano jej znaczenie, często pomijano
ze względu na to, że historię pisali przedstawiciele konkurencyjnych nurtów
politycznych, jak choćby Marek Edelman związany z Bundem. Edelman nawet
po latach pomniejszał rolę lewicy. Inni czynili to z powodów ideologicznych:
nowa polityka historyczna i przepisywanie historii prowadziły nierzadko do pomijania
wkładu lewicy.
Miało to poważne przyczyny historyczne, wynikające w dużej mierze z sytuacji
radykalnej lewicy już przed wojną, z jednej strony skazanej przez Stalina na zatracenie
(rozwiązanie KPP w sierpniu 1938 roku i trwające polowanie na jej przywódców),
z drugiej – traktowanej przez inne ugrupowania polityczne, także lewicowe,
podejrzliwie ze względu na bezkrytyczny stosunek do ZSRR. Ta podejrzliwość
wzmogła się po zajęciu polskich terenów wschodnich przez ZSRR w sojuszu z hitlerowskimi
Niemcami.
Rozproszona i osłabiona radykalna lewica działała w podwójnej, a nawet potrójnej
konspiracji: przed swoimi ideowymi sojusznikami ze wschodu, przed Niemcami
i przed polskimi stronnictwami odrzucającymi współpracę z komunistami. Działała
więc pod różnymi nazwami, między innymi jako organizacja młodzieżowa „Spartakus”
czy „lewica związkowa”, i dopiero atak Trzeciej Rzeszy na ZSRR nieco zmienił sytuację,
choć do końca – jak zapewnia autorka, a więc aż do wybuchu powstania – udział
komunistów we wspólnym froncie antyfaszystowskim, a potem w ruchu zbrojnym
był ukrywany przed rządem londyńskim i Armią Krajową.
Swego rodzaju paradoks polegał na tym, że architektem frontu antyfaszystowskiego
w getcie była radykalna lewica (prawica i przedstawiciele ortodoksji religijnej niemal
do końca przeciwni byli okazywaniu czynnego oporu), a jej głównym promotorem
i organizatorem – obdarzony zdolnościami negocjacyjnymi Józef Lewartowski,
skierowany do getta przez PPR. Wszystkie te niuanse autorka wydobywa, odmalowując
skomplikowane dzieje narodzin frontu antyfaszystowskiego, a potem Żydowskiej
Organizacji Bojowej, która składała się z 22 dziesięcioosobowych grup, przy czym najliczniej
były w niej reprezentowane grupy utworzone przez Bund i radykalną lewicę
(komunistów), wówczas już z PPR – każda z tych organizacji sformowała cztery grupy
bojowe.
Praca Jonas-Kowalik nie mogłaby powstać albo miałaby znacznie słabsze ugruntowanie
materiałowe, gdyby nie nowe źródła, które udało się pozyskać autorce, między innymi
z archiwum Jad Waszem. Szczególnie cenne okazały się wspomnienia i zapiski
Anny Duracz, synowej Teodora Duracza (1883–1943, adwokat, obrońca w procesach
politycznych polskich komunistów i działaczy robotniczych) i żony Józefa Duracza.
z którym aktywnie wspierała ruch oporu w getcie po aryjskiej stronie. Badaczka
obficie korzysta z jej wspomnień, a także powojennych listów, publikowanych
w tej książce po raz pierwszy jako dowód szczególnych kosztów psychicznych, jakie
wywarło doświadczenie powstania w getcie warszawskim, a w aneksie odtwarza biografię
Duracz, do tej pory szerzej nieznanej bojowniczki żydowskiego ruchu oporu.

(...)

© Copyright 2014