Życie odwołane (rec. Przemiany w Nowym Teatrze)

Marzena Dobosz

Gdy Gregor Samsa obudził się pewnego rana z niespokojnych
snów, stwierdził, że zamienił się w łóżku w potwornego robaka”1
– pierwsze zdanie Przemiany Franza Kafki to informacja, że bohaterowi
opowiadania przydarzyło się coś dziwnego. Zdezorientowany Samsa nie
rozpoznaje swojego ciała i głosu, z trudem się porusza, mówi niewyraźnie.
Jego najbliższe (a w końcu i dalsze) plany zostają zawieszone, rodzina
go nie rozpoznaje i w efekcie odrzuca, a zniecierpliwiony pracodawca
musi pogodzić się z tym, że sumienny dotychczas handlowiec nie stawi
się w pracy. Czy tematem przedstawienia na podstawie Przemiany
w warszawskim Nowym Teatrze jest dezorientacja?
Lektura Kafkowskiej Przemiany przywodzi na myśl obrazy z wydanej
pod koniec lat 90. ubiegłego wieku głośnej książki Skafander i motyl2,
której autor i zarazem bohater obudził się pewnego dnia całkowicie sparaliżowany
po doznanym wylewie krwi do mózgu, „zamknięty wewnątrz
siebie samego, z nietkniętym umysłem i mrugającą lewą powieką jako
jedynym środkiem komunikacji ze światem zewnętrznym”3 (przykuty
do łóżka „jak kamienny bernardyn do skały”4), ze świadomością, że
oto ciało odmówiło mu posłuszeństwa, że stanowi ono teraz rodzaj
niewygodnego, krępującego ruchy skafandra, w którym uwięziony jest
jego duch (trzepoczący się niczym motyl w zamknięciu). Jedyną częścią
ciała, nad którą bohater jest w stanie panować, jest powieka (dzięki której
właśnie mógł napisać tę książkę). Pozostaje całkowicie zależny od wielu
ludzi, którzy pomagają mu funkcjonować. Przemianie uległo zatem

nie tylko ciało – za sprawą jego metamorfozy zmieniło się całe życie bohatera:
codzienność, stosunki z żoną, dziećmi, przyjaciółmi, wspólnikami
i współpracownikami, plany na przyszłość i marzenia. Sparaliżowany
mężczyzna – po okresach niedowierzania, nadziei, rozpaczy – zdaje
sobie w końcu sprawę, że ze stanu, w którym się znajduje, nie ma już
powrotu do dawnego siebie: „Odchodzę. Powoli, lecz nieuchronnie.
Moja przeszłość znika mi sprzed oczu jak horyzont marynarzowi, gdy
wyruszył w daleki rejs. Dawne życie jeszcze się tli we mnie, ale coraz
bardziej zamienia [się] w spopielone wspomnienia”.

(...)

© Copyright 2014