Konieczność dialogu
Humań leży w połowie drogi między Kijowem a Odessą. Pozornie niczym się nie wyróżnia poza atrakcją w formie postoju dla kierowców samochodów, lecz jest bogatszym miastem niż inne tej wielkości ośrodki na Ukrainie. Dlaczego? Co roku na Rosz Haszana chasydzi z całego świata zjeżdżają się do miasta, aby odwiedzić grób cadyka Nachmana, uznawanego przez nich za jednego z ostatnich wielkich mistyków. Ich wizyty ponoć nakręcają lokalną gospodarkę, lecz mieszkańcy patrzą na nich z coraz większym niepokojem.
Te napięcia są obecne w filmie dokumentalnym i książce Krzysztofa Kopczyńskiego, stając się ich głównym tematem. Historię otwiera opowieść o krzyżu (a jakże!) – „samowoli budowlanej” postawionej przez Ukraińców bez zgody władz i cerkwi nad jeziorem, przy którym chasydzi odprawiają taszlich, rytualnie oczyszczając się z grzechów. Skonsternowani Żydzi stawiają obok niego kamerę i pilnują, aby mieć dowody na wypadek, gdyby prowokatorzy próbowali go zniszczyć. Miasto ma w swojej historii czarną kartę rzezi humańskiej, podczas której Iwan Gonta i Maksym Żeleźniak wyrżnęli polską i żydowską ludność schronioną w osadzie w czasie buntu Kozaków. W 1968 roku ułożono kamień upamiętniający to wydarzenie, lecz że był ukryty w gęstej trawie, łatwo go można było przegapić odwiedzając Humań… Już po realizacji doku mentu w mieście stanął jednak z dawna planowany pomnik Gonty i Żeleźniaka. Dla lokalnej ludności to znamienne postacie, bohaterowie nacjonalizmu, symbol niezależnej Ukrainy. Kopczyński w książce i filmie zestawia ze sobą codzienność współczesnego Humania, na którą składają się nie tylko zwykłe zdarzenia z życia Ukraińców i Żydów (szkolne lekcje, osobne „rytuały”), ale i przesyłane między nimi spojrzenia. Wśród tych pierwszych trafiają się antysemici i nacjonaliści, którzy ostentacyjnie utrudniają życie chasydom. Żydzi mówią o tym, ile zrobili dla miasta, i wzdychają nad niezrozumiałą dla nich agresją. I choć Kopczyński i Sajewicz nawołują do dialogu, dybuki wiszące nad Humaniem z uporem go utrudniają.
Nic zatem dziwnego, że nieprzepracowana lokalna historia wciąż daje o sobie znać. Po ukończeniu zdjęć do filmu, w 2016 roku, w Boże Narodzenie zamaskowani sprawcy wtargnęli do synagogi grobu Nachmana i pozostawili na podwórku świński łeb z wyciętą swastyką, a sam grób oblali czerwoną farbą. Wkrótce potem, w Sylwestra, trójka chasydów przyszła pod krzyż nad jeziorem, a jeden z nich oderwał ręce Jezusa i wrzucił je do wody.