Z ciszy w krzyk

Emilia Walczak

Na polskim rynku wydawniczym w ostatnich latach ukazała się garstka zagranicznych, popularnonaukowych tytułów łączących te dwa tematy: kobiety oraz Zagładę, a wśród nich na przykład: Kobiety z Ravensbrück. Życie i śmierć w hitlerowskim obozie koncentracyjnym dla kobiet Sarah Helm (2017) czy też Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz (2019) Hansa Joachima Langa. Wśród polskich autorów, czy też raczej autorek, jasno zaświeciła gwiazda Joanny Ostrowskiej, autorki głośnej książki Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej (2018) – pisałam o niej w numerze 3/2018 „Miasteczka Poznań”. I właśnie Kobietom Holocaustu Zoë Waxman, nad którymi „Miasteczko” objęło patronat, najbliżej chyba do tej ostatniej, bowiem wybitna znawczyni tematyki Holokaustu i wykładowczyni w Instytucie Orientalistycznym Uniwersytetu w Oksfordzie historię Shoah opisuje tutaj z pozycji feministycznej, postulując jednocześnie – podobnie jak Ostrowska w odniesieniu do swoich postaci – aby głosy kobiet ocalałych z Zagłady zostały w końcu usłyszane.

Krytyce poddaje więc Waxman pokutujące – nie tylko w środowiskach akademickich – podejście do doświadczenia Holokaustu jako czegoś monolitycznego, niezależnego od płci (bo inaczej „nie wypada”, bo to „umniejsza” ogrom tragedii etc.). A przecież w polu autopsji kobiecej znacznie częściej znajdowały się (i znajdują) choćby takie zjawiska, jak stręczycielstwo, zseksualizowana przemoc, przymusowa praca seksualna, molestowanie, gwałt albo na przykład „szczegółowe [obozowe] badanie na sposób nazistowski, oralne, rektalne, waginalne” (s. 115) – jak pisze cytowana w książce Kobiety Holocaustu Olga Lengyel – czy też pseudonaukowe eksperymenty na kobiecych „królikach” (s. 127), dotyczące reprodukcji i sterylizacji. Ciąża czy aborcja, ścisły związek losów matki i dziecka (podczas Shoah „urodzenie dziecka oznaczało śmierć dla matki i niemowlęcia”, s. 42) oraz nierozerwalna ich więź przynależne są zaś jedynie sferze kobiecej. Albo inne kwestie, brane przez Waxman pod uwagę, choćby odczłowieczanie kobiet poprzez przymusowe golenie im głów w obozach („Ocalałe z Auschwitz-Birkenau mówią, że pozbawione włosów czuły się jak «zwierzęta», «podludzie»”, s. 117), wcześniej, od 1941 roku, uniemożliwienie ortodoksyjnym Żydówkom zamążpójścia na skutek zamknięcia mykw, przez co panny młode były „nieczyste”, albo zawieranie małżeństw w wyjątkowych sytuacjach gettowych – z gwiazdą Dawida na rękawie sukni i tortem ślubnym z obierek ziemniaków – to wszystko (i wiele innych przez autorkę opisywanych) są doświadczenia stricte kobiece!

Niby brzmi jak coś oczywistego, jednak historycy Shoah (co symptomatyczne, znacznie rzadziej historyczki) przez wiele lat sukcesywnie odmawiali uwzględniania płci jako kategorii badawczej – i Zoë Waxman, zresztą już w samym wprowadzeniu do Kobiet Holocaustu, nie pozostawia na nich suchej nitki. Niekiedy zaś wcale nie musi tego robić, ponieważ autorzy przytaczanych passusów kompromitują się sami, jak choćby redaktor prawicowego pisma „Commentary”, Gabriel Schoenfeld, feminizm określający mianem „ideologii”, a wyniki feministycznych badań – „propagandą” (brzmi znajomo?). Dlatego też tak wiele pozostaje dziś do zrobienia.

Waxman przyczynia się w swej książce do tej, jakże niezbędnej, zmiany perspektywy patrzenia na Zagładę w zaledwie czterech, acz pojemnych i przemyślanych rozdziałach: Kobiety w getcie, W ukryciu, Obozy koncentracyjne oraz Po wojnie. Przytaczane tu wstrząsające fakty (wstrząsające, bo niby wiele już wiemy, czytaliśmy wszak przytaczanych tu Rachelę Auerbach, Alinę Margolis-Edelman i Marka Edelmana, Chavę Rosenfarb czy Dawida Sierakowiaka, jednak lektura ta, w połączeniu z obecnym w tomie materiałem graficznym, z całą pewnością wyrywa czytelników i czytelniczki z ich strefy komfortu) mają źródła zarówno mówione – w postaci dziesiątek wysłuchanych przez autorkę wspomnień ocalałych, jak i pisane – w formie opasłej bibliografii, wraz z przypisami zajmującej (dosłownie!) jedną czwartą tomu. Szczęśliwie jednak dzieło Waxman w sferze języka nie nosi znamion hermetycznej dysertacji naukowej i zrozumiałe powinno być dla każdej osoby chętnej wyjść poza utarte schematy myślenia, wszechobecną męską narrację i patriarchalne mantyczenia. Szczerze polecam – zwłaszcza dziś.

Zoë Waxman, Kobiety Holocaustu,

tłumaczenie: Joanna Bednarek,

Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019

 

© Copyright 2014