Po hebrajsku w międzywojennej diasporze

Tomasz Miłkowski
Po hebrajsku w międzywojennej diasporze

PO HEBRAJSKU W MIĘDZYWOJENNEJ DIASPORZE

Życie pisarzy tworzących po hebrajsku w diasporze nie było łatwe. Twórcy, którzy wybierali tę drogę, często motywowani syjonistycznymi przekonaniami, ale też (rzadziej) prawdziwie głębokim związkiem z językiem Księgi, napotykali wiele trudności. Takim związkiem, jaki w ostatnim numerze „Tchumin”, hebrajskiego pisma literackiego wydawanego w przedwojennej Warszawie, demonstrował proroczo Malkiel Lusternik (1912–1943), poeta i publicysta, który zginie w Auschwitz: „Gdy pokonany będę w bólu leżał / Z mową hebrajską na wargach skonać będzie mi lżej”.
   Walkę o trwanie przy hebrajskim, przy literaturze tworzonej po hebrajsku mimo wszystko przedstawia pieczołowicie Magda Sara Szwabowicz w pracy Hebrajskie życie literackie w międzywojennej Polsce. Autorka nie od dziś interesuje się twórczością hebrajską uprawianą poza Erec Israel, poza Ziemią, wbrew wspomnianym niepoliczonym przeciwnościom, począwszy od lekceważenia ze strony wpływowych pisarzy w Palestynie, a kończąc na trudnej sytuacji materialnej oraz osobistej całego środowiska twórców i potencjalnych odbiorców współczesnej literatury hebrajskiej. Trzeba było więc wykazać się niemałym hartem ducha i siłą wewnętrznego przekonania, aby wytrwale obstawać przy pisaniu po hebrajsku i nieustannie zabiegać o uznanie tej twórczości za ważny czynnik kształtujący poczucie przynależności i tożsamości narodowej, a zarazem utwierdzający w potrzebie nigdy niemającej końca pracy na rzecz kulturalnego rozwoju i budowania świadomości czytelników.
   Prawdę mówiąc, najłatwiej było zrezygnować z pisania po hebrajsku, zwłaszcza że praktycznie wszyscy hebrajskojęzyczni twórcy posiedli umiejętność wypowiadania się literackim słowem w drugim co najmniej języku, a więc w jidysz albo po polsku. Tak zresztą z powodzeniem czynili na przykład narodowy poeta Chaim Nachman Bialik, Icchak Kacenelson (autor monumentalnej Pieśni o zamordowanym żydowskim narodzie) czy Szalom Jona Czarno i wielu innych, narażając się na zarzuty „niewierności” zarówno ze strony jidyszowców, jak i hebrajczyków. Do konfliktów doszło między innymi podczas ważnej wizyty Bialika w Wilnie (1931), promującego literaturę hebrajską i książki wydane w Palestynie – poeta sprzeciwiał się wojnie językowej i choć opowiadał się za uprawianiem twórczości w języku hebrajskim, jednocześnie doceniał jidysz, co więcej, uważał (jak przypomina autorka książki), że „jidysz ocalił hebrajski”. Zdarzały się nawet incydenty, prawdziwe starcia zwolenników i przeciwników wielojęzyczności, które musiała rozstrzygać polska policja. Tworzący w języku hebrajskim w międzywojennej Polsce stawiali zatem
wobec dziesiątków nasuwających się powodów, aby tego zaniechać, uznając szerzenie hebrajskiego za syzyfową pracę.
   Po pierwsze, spotykali się z lekceważącym stosunkiem ze strony pisarzy z Palestyny. Nawet ze strony tych, którzy jeszcze niedawno, przed wyjazdem do Ziemi, tworzyli razem z pozostałymi w diasporze pisarzami, z entuzjazmem walcząc o odrodzenie języka hebrajskiego.
   Po drugie, słyszeli, że prawdziwa literatura powstaje tylko w Erec Israel, a nie w diasporze.
   Po trzecie, słyszeli, że misja pisania po hebrajsku wyczerpuje się z chwilą przygotowania Żydów do emigracji do Palestyny, a przynajmniej wraz z emigracją traci natychmiast wszelkie znaczenie. Toteż towarzyszyło tej misji poczucie tymczasowości, przejściowości. Sprzeciwiał się takiemu podejściu między innymi Jakow Neteli-Rotman, pisarz i pedagog z Galicji: „»Na chwilę« można stworzyć modę – pisał – modę na kobiece kapelusze; twórczość kulturalna zawsze pozostaje »na pokolenia«”.
   Po czwarte, słyszeli, że silne ośrodki hebrajskie w diasporze przestały istnieć – niemal powszechnie zaprzeczano znaczeniu ośrodka warszawskiego, który po odeskim przejął funkcje centrum hebrajskiego życia literackiego. Szwabowicz udowadnia, że tak właśnie było: Warszawa stała się centrum nowoczesnego uprawiania twórczości w języku hebrajskim i choć z czasem impet inicjatyw wydawniczych, edukacyjnych i artystycznych przygasał, aż do wybuchu wojny stanowiła ośrodek promieniujący na całą diasporę.  (...)

Tomasz Miłkowski

Magda Sara Szwabowicz, Hebrajskie życie literackie w międzywojennej Polsce,
IBL PAN, Warszawa, 2019

© Copyright 2014