Nie tylko sprawiedliwi

Z prof. Julianem Kwiekiem rozmawia Barbara Kowalewska
Prof. Julian Kwiek i redaktor Zbigniew Pakuła. Fot. Maciej Krajewski
Prof. Julian Kwiek. Fot. Maciej Krajewski

Książka profesora Juliana Kwieka Nie chcemy Żydów u siebie.
Przejawy wrogości wobec Żydów w latach 1944–1947 odsłania
przejawy antysemityzmu w Polsce pod koniec II wojny
światowej, ale też w rzeczywistości powojennej. Wyniki badań
archiwalnych stoją w sprzeczności z powszechnym przekonaniem,
że akty przemocy wobec ludności żydowskiej stanowiły
pojedyncze przypadki.

Barbara Kowalewska: Co sprawiło, że zajął się Pan tematem
prześladowań Żydów?


Julian Kwiek: Pierwsze moje zainteresowania tematyką żydowską
datują się na początek lat 90., kiedy przypadkiem trafiłem w archiwum
krakowskim na akta Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego.
Po ich przejrzeniu i opracowaniu napisałem kilka artykułów i książkę
Żydzi, Łemkowie i Słowacy w województwie krakowskim. Zajmowałem
się też innymi mniejszościami narodowymi i śledziłem wychodzące
publikacje. Bezpośrednim jednak impulsem były nie tylko zgromadzone
przeze mnie dokumenty, nieliczne na początku, ale też publikacje
innych naukowców, w których jest mowa o mordowaniu Żydów
po II wojnie światowej. Różni autorzy przytaczali szacunki: że tych
ofiar było około 300–400, inni, że mogło ich być nawet około 700.
Ważną publikacją, na którą powoływali się historycy, była ta profesora
Engela, który w oparciu o dokumenty Ministerstwa Administracji Publicznej
potwierdził jakieś 300 przypadków morderstw dokonanych
na ludności żydowskiej, ale wzmiankuje, że mogło ich być więcej.
Te dokumenty były niepełne. W pracy profesor Aliny Całej spotkałem
się z twierdzeniem, że ofiar było na pewno w granicach 700,
ale jeszcze niepotwierdzonych mogło być nawet około 1000–1100.
Pomyślałem wtedy, że coś musi być na rzeczy. Skoro taka dobra historyczka
wysuwa tego rodzaju tezę, musi mieć do tego jakieś podstawy.
O problemie pisali też profesor Żbikowski, Kopciowski, Rączy. Furtka
została otwarta. Najpierw opublikowałem artykuł w „Biuletynie
Żydowskiego Instytutu Historycznego” dotyczący morderstw w [ówczesnym
– przyp. red.] województwie krakowskim. Myślałem, że to
zamyka sprawę, ale wciąż znajdowałem kolejne dokumenty o morderstwach
i nie mówimy tu o tym największym pogromie – kieleckim,
lecz o innych zbiorowych i pojedynczych aktach przemocy w Kieleckiem,
Łódzkiem, Mazowieckiem, na Dolnym Śląsku i w Szczecinie.
Postanowiłem poszperać i znalazłem tyle dokumentów, że powstała
ta książka. Udało mi się ustalić 1374 ofiary, chociaż wciąż szukam
nowych dokumentów. Prowadzenie badań i pisanie książki zajęło mi
jakieś dziesięć lat. Jednym z motywów zajęcia się tym tematem było
to, że stosunek Polaków do Żydów w okresie powojennym zaskoczył
mnie i przeraził. Poza tym lubię zajmować się tematami budzącymi
kontrowersje i iść pod prąd tak zwanej polityki historycznej.

(...)

© Copyright 2014