Neuropsychiatria wobec historii i pamięci

Barbara Kowalewska

Boris Cyrulnik, ocalony jako dziecko we Francji podczas II wojny światowej żydowski neuropsychiatra, autor wielu książek o posttraumatycznym rozwoju jednostki, pisze o wciąż niedocenianym wpływie kontekstu społeczno-kulturowego na los ludzi po przeżyciu katastrofy. Zamiast koncentrować się wyłącznie na zaburzeniach wynikających z przeżytej traumy, pokazuje, w jakich warunkach może nastąpić ponowny wzrost Zranionego.

Niebezpieczna tożsamość

Najpierw zniknął w Auschwitz jego ojciec, aresztowany przez policję kraju, w którego armii walczył, potem matka, wywieziona do tego samego obozu zagłady. Ukrywany w przytułku niejakiej pani Farges, przeżywa próbę aresztowania przez Niemców. Zapamiętuje zdanie, które go ratuje: „Jeśli pozwolicie mu żyć, nie powiemy mu, że jest Żydem”. „Nauczyłem się tego dnia dwóch rzeczy – wyznaje Cyrulnik w audycji Radia France Culture – że jestem Żydem i że jestem skazany na śmierć. Ale jednocześnie nauczyłem się, że wystarczy milczeć, żeby mieć prawo do życia”.

Milczeć musiał jednak również po wojnie, bo gdy opowiadał, co mu się przydarzyło, ludzie się z niego śmiali, twierdząc, że zmyśla „ładne historie”. Albo mówili, że jego rodzice musieli popełnić jakieś wielkie zbrodnie, skoro zostali tak strasznie ukarani. Więc milczał nadal, bo otaczająca rzeczywistość nie była gotowa na świadectwa tych, którzy przeżyli. Twierdzi, że jego milczenie, przerywane nieudanymi próbami znalezienia rozumiejącego słuchacza, trwało czterdzieści lat, aż do 1985 roku.

Ocaleć jako „oksymoron”

Cyrulnik poświęcił dużą część swojego życia na studiowanie zjawiska traumy i pracy z pacjentami obciążonymi takim przeżyciem. W przeciwieństwie do wielu psychologów i psychiatrów nie przypisuje samemu wydarzeniu determinującej mocy. Swoją teorię wzrostu po traumie powiązał z terminem résilience. Termin ten ma jednak inne znaczenie w naukach humanistycznych niż w fizyce. Cyrulnik zwraca uwagę na fakt, że określenie „odporność psychiczna” zbyt szybko weszło do popkultury i stało się synonimem czegoś wręcz przeciwnego, wprowadzając zamieszanie w prawidłowym rozumieniu terminu. Według neuropsychiatry pozorna „odporność” nie jest tym samym, co prawdziwa „rezyliencja”, oznaczająca nie tylko zdolność do przeżycia, ale też pozytywnego, społecznie akceptowalnego rozwoju, mimo urazów i przeciwności losu. Według neuropsychiatry ważne jest postawienie pytania: od jakich czynników zależy udany proces rezyliencji?

Wiele badań dotyczących skutków traumy koncentruje się siłą rzeczy na patologiach, a grupą najczęściej badaną są te osoby, które nie poradziły sobie z życiem i przejawiają szereg zaburzeń. Inni, których życie może świadczyć, że rezyliencja jest możliwa, bywają niedostępni dla badaczy. W tej sytuacji psycholodzy przypisują właśnie traumie wszystko, co się potem dzieje w życiu zranionego, każde jego zachowanie. To stereotypowe myślenie specjalistów od zdrowia psychicznego Cyrulnik komentuje stwierdzeniem: „Kiedy jakieś zdarzenie jest zbyt oczywiste, może nas oślepić”.

Tymczasem gorszą traumą może być coś, co nie jest tak spektakularne jak wojna czy inna katastrofa, ale powtarza się latami dzień w dzień. Tak jest w przypadku „knebla” nałożonego na ofiarę przez otoczenie, który sprawia, że staje się ona ofiarą po raz kolejny. Wiele życiorysów potwierdziło, że traumę da się przetworzyć, ale czyjaś pogarda czy wzruszenie ramion mogą przyczynić się do rozwoju stanu chronicznego. Przymus milczenia może także zaburzyć relacje interpersonalne, jak potwierdziły badania Nathalie Zajde nad międzypokoleniowym przekazywaniem traumy[1].

Jedną ze swoich książek poświęconych zagadnieniu rozwoju posttraumatycznego Cyrulnik zatytułował Un merveilleux malheur (Cudowne nieszczęście). Ten świadomie użyty przez autora oksymoron odnosi się do współistnienia w zranionym poczucia bliskości śmierci i szaleńczego marzenia o tym, by odzyskać życie wolne od cierpienia. Cyrulnik poddaje pod rozwagę fakt, że edukacja nie akceptuje oksymoronu, usiłując zlikwidować tę ambiwalencję. Jeśli spotkało cię nieszczęście, może się okazać, że jesteś mile widziany jako „ofiara”, ale już nie jako „zwycięzca”. Tymczasem oba przeciwstawne „nurty” – zarówno pamięć o nieszczęściu, jak i chęć życia – istnieją w człowieku i domagają się uznania. Który z nich zwycięży, zależy nie tylko od jednostkowych wysiłków, ale w ogromnej mierze od czynników społeczno-kulturowych.

(...)

 

[1] N. Zajde, Transmission du traumatisme chez les enfants de survivants juifs de l’Holocaust nazi, Université de Paris, Paris 1993.

© Copyright 2014