Antysemityzm stadionowy

z profesorem Rafałem Rosołem rozmawia M. S. Bochniarz
Antysemityzm stadionowy
Antysemityzm stadionowy
Antysemityzm stadionowy

Marek S. Bochniarz: Skąd wzięło się u Ciebie
zainteresowanie kulturą żydowską?

Rafał Rosół: To był długotrwały proces.
Myślę, że zaczęło się od moich zainteresowań
językoznawczych. Jako filolog klasyczny,
zajmując się greką i łaciną, na studiach
miałem również możliwość zapisania się
na fakultet z biblijnego hebrajskiego, który
prowadził ksiądz Zdzisław Pawłowski.
Oczywiście skorzystałem – i chodziłem
przez dwa lata. Na pierwszych zajęciach
było z czterdzieści osób, na drugich około
dwadziestu, do końca roku dotrwało z pięć,
a na drugim roku byłem już sam [śmiech].
Dlatego te zajęcia zaczęły funkcjonować
jak korepetycje z hebrajskiego. Przerabialiśmy
po prostu podręcznik. Obecnie czytam
teksty także w innych językach semickich.
Później coraz bardziej zaczęły mnie
interesować różne rzeczy o tematyce żydowskiej.
Kiedyś na urodziny dostałem
książkę o cmentarzach i macewach na Dolnym
Śląsku. Czytałem więc inskrypcje na
macewach z tego wydania. Zafascynowały
mnie nie tylko artystycznie, ale i pod tym
względem, ile treści można wyłuskać z pozornie
prostego nagrobka.
W Polsce kultura żydowska to „oczywiste”
zainteresowanie. Mnie interesują
kontakty między kulturami, językami i religiami.
Uważam, że na ich styku wychodzi
coś dobrego, choć historia pokazuje, że nie
zawsze tak się dzieje.


Czy nim napisałeś książkę Chorągiewki
z tałesu, miałeś poczucie, że mierzenie się
z tematyką Holokaustu stało się dla Ciebie
przygniatające – i wolałbyś jej unikać?

Trochę tak. Koncepcja tej książki była taka,
że znajdą się w niej rozdziały poświęcone
bezpośrednio Holokaustowi. Uznałem, że tak
musi być, bo jeśli będę pisać o współczesnych
hasłach kibiców dotyczących tamtych wydarzeń,
to trzeba pokazać czytelnikowi, jakie
to było naprawdę straszne – by mu uświadomić,
że te hasła są dziś nie na miejscu.
Pracując nad Chorągiewkami…, wyobrażałem
sobie, że odbiorcami będą również
osoby, które chodzą na mecze i mogą
niewiele wiedzieć o tamtej przeszłości.
Dlatego chciałem, by silnie wybrzmiała,
a przy tym – by związane z nią zagadnienia
współgrały z całością, by przez całą narrację
przewijał się kontekst sportowy.
Muszę jednak przyznać, że osobiście
wolałbym tego tematu nie poruszać, bo
wiązało się to z negatywnymi emocjami.
Mocno przeżyłem również ponowne wyjazdy
do szeregu miejsc pamięci, zwłaszcza do
obozów Auschwitz-Birkenau i Gross-Rosen.


Co zatem chciałeś w tej książce zamieścić?
Wiedziałem, że musi do książki trafić kontekst
przedwojenny i to, co miało miejsce po
wojnie. Nie chciałem zostawiać luki pomiędzy.
Uznałem, że niech zatem będzie w niej
opisane sto lat piłki nożnej i zachowana
ciągłość jej historii.
(...)

© Copyright 2014