Antysemickie zajścia na Uniwersytecie Poznańskim

Zbigniew Pakuła

 

Antysemickie zajścia na Uniwersytecie Poznańskim w grudniu 1935 roku

„Prosimy o zawieszenie zajęć”

 

 

W pierwszych dniach grudnia 1935 roku na Uniwersytecie Poznańskim doszło do antyżydowskich zajść, pobić i wyrzucania studentów Żydów z sal wykładowych. Represjonowani studenci natychmiast wystosowali do rektora pismo z opisem ekscesów i nazwiskami osób, które odniosły obrażenia. W obawie o swoje zdrowie i życie poprosili rektora o zawieszenie zajęć na wszystkich wydziałach. „Memoriał” żydowskich studentów wpłynął do rektoratu 6 grudnia. Tego samego dnia Młodzież Wszechpolska uchwaliła „Rezolucję”, którą rektor otrzymał 10 grudnia. Wszechpolacy pisali w niej o nadchodzącym zwycięstwie zasad państwa narodowego i „ostatecznym odżydzeniu wszystkich dziedzin życia Polski”. Oba teksty, „Memoriał” i „Rezolucję”, podajemy w pełnym brzmieniu. Poprzedzamy je krótkim wprowadzeniem dotyczącym sytuacji studentów Żydów na Uniwersytecie Poznańskim w okresie międzywojennym.

 

W powszechnej świadomości momentem przełomowym na polskich uczelniach była zgoda na wprowadzanie gett ławkowych, wydana w październiku 1937 roku przez ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wojciecha Świętosławskiego. Rektorom pozostawiono swobodę, mogli wydawać rozporządzenia wprowadzające getta ławkowe według własnego uznania („gdy uznają to za konieczne”). W jakimś stopniu zgoda ministra podyktowana była bieżącymi wydarzeniami i złudzeniem, że uda się w ten sposób zadowolić młodzież akademicką i nie będzie dochodziło do kolejnych antyżydowskich burd na uczelniach. Tak się nie stało i antysemickie zajścia miały miejsce do wybuchu II wojny światowej.

By je pełniej zrozumieć, cofnijmy się do pierwszych lat niepodległej Polski, by jednoznacznie stwierdzić, że antysemityzm uniwersytecki trwał w całym dwudziestoleciu międzywojennym. Od początku lat 20. uczelnie zdominować chciały środowiska narodowe, których głównym postulatem była zasada numerus clausus, czyli procentowe ograniczenie liczby studentów żydowskich. W Poznaniu już w 1919 roku odnajdziemy na łamach biuletynu wydawanego przez Żydowską Radę Ludową artykuł informujący o proteście poznańskich Żydów przeciw wprowadzeniu na Uniwersytecie Poznańskim 2% „normy” dla studentów wyznania mojżeszowego. Jego autor informuje o piśmie wysłanym w tej sprawie do rektora, a później, z powodu niesatysfakcjonującej odpowiedzi, do ministra[1]. Była to „wyśrubowana poznańska norma”, skoro w tym czasie w pismach kierowanych do senatów polskich uniwersytetów żądano na początku lat 20. ograniczenia liczby studentów do 11%. Tego rodzaju postulaty spotkały się wtedy z krytyczną opinią Ligi Narodów, która przypominała, że naruszyłyby one Traktat Mniejszościowy podpisany przez Polskę w 1919 roku.

Jednak zastrzeżenia Ligi Narodów nie powstrzymywały żądań środowisk endeckich, które w polskim Sejmie dość skutecznie przekonywały do swych żądań różne środowiska polityczne. Ostatecznie w styczniu 1923 roku Związek Ludowo-Narodowy wniósł pod obrady Komisji Oświatowej Sejmu projekt zmiany ustawy, mówiąc w dużym uproszeniu, ustalającej procent Żydów na uczelniach. Komisja przeprowadziła konsultacje z 42 wydziałami 9 szkół akademickich. Ponad połowa (27 rad) poparła projekt, a wśród zwolenników numerus clausus znalazł się cały Uniwersytet Poznański. Proces ten został powstrzymany dopiero w 1926 roku, gdy nowy rząd, utworzony w wyniku przewrotu majowego, postawił na dobre stosunki z mniejszościami narodowymi. Endecy musieli pożegnać się z marzeniami o szybkim wprowadzeniu numerus clausus. Prześladowania, zwłaszcza na wydziałach lekarskim i prawnym, wciąż jednak trwały. Na tym pierwszym wykorzystywano sprawę tak zwanych trupów żydowskich, żądając od gmin żydowskich zwłok do badań w prosektoriach. Nie pozwolimy Żydom, mówiono, kroić „chrześcijańskie trupy”. Wybuchały zamieszki, żydowscy studenci nie mogli uczestniczyć w zajęciach odbywanych w prosektoriach, co mogło się dla nich skończyć niezaliczeniem roku, a nawet wykluczeniem ze studiów.

W latach 30. obok numerus clausus pojawia się żądanie wprowadzenia zasady numerus nullus, czyli całkowitego zakazu studiowania przez Żydów na uniwersytetach. Zaczęto także domagać się gett ławkowych, czyli osobnych miejsc w salach wykładowych dla Żydów (ławek po lewej stronie lub na końcu sali). Na tym tle, jesienią 1935 roku, doszło do wielu wystąpień antyżydowskich. W listopadzie zajścia miały miejsce między innymi na uczelniach warszawskich, a także w Krakowie i we Lwowie. W Poznaniu do antysemickich ekscesów doszło 2 (poniedziałek), 3 i 4 grudnia. O ich przebiegu i poszkodowanych osobach możemy dowiedzieć się, czytając skierowany do Rektora „Memoriał” żydowskich studentów. O zajściach pisał też „Pojzner Sztyme”, zwracając uwagę na postawę doktora Jurasza, który zaoponował przeciw wyrzucaniu Żydów z sali wykładowej Collegium Chemicum[2]. Tydzień wcześniej tygodnik informował o zajściach, do których doszło 25 listopada.

Zaniepokojeni sytuacją, 26 stycznia 1936 roku przedstawiciele gminy, studenci i wszystkie żydowskie stowarzyszenia i organizacje zwołali konferencję. Zebraniu przewodniczył delegat gminy, podejmowano uchwały protestujące przeciw gettu ławkowemu, solidaryzowano się ze studentami z Lwowa i utworzono Komitet Przyjaciół Akademika-Żyda[3]. Apele nie skutkowały, poruszeni szykanami poznańscy Żydzi zwołali więc kolejne zebranie protestacyjne pod przewodnictwem prezesa Ligi Pomocy Pracującym w Palestynie. Referat wygłosił bankowiec Bronisław Szwarc. Przypomniał wspólną historię obu narodów i zaapelował o likwidację haniebnych przepisów przynoszących szkodę nie tylko Żydom, ale i państwu polskiemu. W imieniu studentów przemawiał Rosenblum, opowiadając o sytuacji na uczelniach i zmniejszającej się liczbie żydowskich studentów.

Nie próżnowali studenci z innych organizacji i endeckich korporacji. 1 marca 1936 roku odbyło się walne zebranie Bratniej Pomocy Uniwersytetu Poznańskiego. Zgromadzeni, zaniepokojeni „żydowskim niebezpieczeństwem”, zażądali od władz uniwersytetu: wprowadzenia z nowym rokiem akademickim zasady numerus nullus, wyznaczenia osobnych miejsc w salach wykładowych, niezatwierdzania na terenie uniwersytetu działalności organizacji żydowskich. Najbardziej endecką korporacją w Poznaniu była Polska Korporacja Akademicka Baltia, której patronował Roman Dmowski. W Baltii, co ciekawe, byli również piłsudczycy. Korporanci czasem zmieniali sympatie polityczne, jak na przykład Leon Raszeja, brat lekarza profesora Franciszka Raszei, zamordowanego w warszawskim getcie. Leon studia rozpoczął na Uniwersytecie Jagiellońskim, z którego przeniósł się na Uniwersytet Poznański. W Chełmnie, z którego pochodził, należał do Towarzystwa Tomasza Zana[4].

Żydzi studiujący na Uniwersytecie Poznańskim zawiązali Związek Studentów Żydów[5], a w 1935 roku stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy Studentów Żydów Wyższych Uczelni w Poznaniu. Poza celami wzorowanymi w jakimś stopniu na organizacji Bratniej Pomocy Studentów (potocznie nazywanej Bratniakiem), do której jako Żydzi nie mieli wstępu, organizatorzy chcieli połączyć siły studentów rozproszonych na różnych poznańskich uczelniach, by stworzyć ich wspólną reprezentację. Nie udało im się jednak zalegalizować działalności z powodu odmowy władz uniwersyteckich i stowarzyszenie zostało rozwiązane 8 listopada 1936 roku. W sytuacji, jaka zapanowała w na poznańskich uczelniach, wielu z nich przenosiło się do innych ośrodków akademickich lub porzucało studia (m.in. Barbara Heling, Izi Sonnabend (syn poznańskiego kantora), Adek Engel, Józef Lustyk, Chaskiel Bergman, Adek Lewin). Wiedzieli, że tam, gdzie jechali, nastroje antysemickie są bardzo silne i że także dochodzi do ekscesów i napadów bojówek narodowych, ale spodziewali się, iż w dużej społeczności żydowskiej będzie im łatwiej.

W zachowanych wspomnieniach osób, które dzieciństwo i wczesną młodość spędziły w Poznaniu, mało jest informacji na temat tego, co działo się na poznańskich uczelniach. Wspominający byli wtedy zbyt młodzi i jeżeli mogli opowiedzieć o niechęci, z którą mieli do czynienia, dotyczyła ona ich przeżyć w polskich gimnazjach i na poznańskiej ulicy.

Fira Sochaczewska, która do wybuchu wojny mieszkała przy ulicy Koziej, wspominała: „W drodze do szkoły spotykałam młodego, przystojnego studenta. Mijaliśmy się zawsze o tej samej godzinie. Gdy był blisko mnie, uprzejmie się kłaniał. Pewnego dnia idę do szkoły z Hanią Auerbach. Hania miała krucze włosy i semicki wygląd. Student stanął jak wryty. Nie kłania się, tylko mówi do mnie: »To ty się z Żydówkami zadajesz?«. Obraził się na mnie. Przestał mnie poznawać. Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, zauważyłam, jak ze swoimi kolegami pisał na ścianie budynku uniwersytetu: Polska dla Polaków”[6].

Jak traktowano żydowskich studentów w Poznaniu, opowiadała Fira Mełamedzon mieszkająca przy ulicy Wronieckiej. Znała ich kilku, podkochiwali się w niej. To od nich dowiadywała się o ekscesach na uniwersytecie, spychaniu Żydów z trotuaru przez maszerujących ich środkiem polskich studentów i o wyrzucaniu z sal wykładowych. Jej koleżanka, Barbara Heling z Poznania, wyniosła przykre wspomnienia. „Nam, dziewczynom, było jeszcze trudniej, bo nie miałyśmy silnych pięści – wspominała po wielu latach. – Mogłyśmy, upokorzone przez koleżanki i kolegów z naszego roku, tylko płakać”.

O antysemityzmie na poznańskich uczelniach wiemy bardzo mało. Temat był pomijany lub ukrywany – nie do mnie należy ocena. Być może dowiemy się więcej, gdy poznamy efekty pracującego obecnie nad tym tematem zespołu naukowców powołanego przez Rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, profesora Andrzeja Lesickiego. Jest nadzieja, że ten „ropiejący wrzód”, jak pisał w grudniu 1938 roku dziennikarz „Orki na ugorze”, zostanie nie przecięty, bo na to za późno, ale odsłonięty, a czasy, w których symbolem były „pałka, nóż, kastet i ukryty w teczce studenckiej łom żelazny”[7], zostaną opisane.

 

 

[1] „Mitteilungs-Blatt des Jüdisches Volksrats Posen”, nr 10/11, 1919.

[2] „Pojzner Sztyme”, nr 4, 1935, 6.12.1935.

[3] „Pojzner Sztyme”, nr 1, 1936, 7.02.1936.

[4] Leon Raszeja zginął w Lublinie 6 września 1939 r. podczas niemieckiego nalotu na miasto.

[5] Związek prowadził m.in. Biuro Pośrednictwa Pracy.

[6] Z. Pakuła, Chawerim. Poznańscy Żydzi, Stowarzyszenie Miasteczko Poznań, Poznań 2018, s. 259.

[7] M. Dąbrowska, Doroczny wstyd, „Dziennik Popularny”, 24.11.1936.

© Copyright 2014